Lustrzane odbicie
Książki nie mogłam się doczekać. Kiedy Oktawia Gorzeńska ogłosiła, że publikacja się ukazała, przebierałam nóżkami w oczekiwaniu na przesyłkę. Przyszła. Świeżutka, pachnąca drukiem, z dedykacją. Pomyślałam, że przejrzę sobie „Projekt zmiana. Od frustracji do satysfakcji z pracy w szkole” przy kawce. Zajrzałam i pojawiło się pytanie. Po cholerę mi ta książka?
Podczas czytania, pytanie wcale nie znikło. Za to zwizualizowało mi się w gabarytach iście gargantuicznych przyprawione znaczną ilością zadziwienia. Nie mogłam uwierzyć w to, co czytam. Ki diabeł! Szkolna biografia Oktawii i moja to siostry bliźniaczki. Mało tego. Jednojajowe.
Refleksja, poszukiwania, ciągłe uczenie się od innych, teatr, wyszukiwanie nowych metod i eksperymenty z nimi, odrzucenie podręczników i ćwiczeń – to moje doświadczenia. Z autopsji znam „dobre” rady koleżanek oraz skargi rodziców. Wiem, czym jest intuicja edukacyjna i uparte podążanie jej szlakiem, wbrew wszystkiemu wokół. Doskonale rozumiem perfekcjonizm i pracę po granice wypalenia. Autorefleksję mam w wyposażeniu fabrycznym, więc pytania z warsztatownika już dawno sobie zadałam. Nawet narzędziownik jakiś taki znajomy… I czego niby mam się z tej książki nauczyć?
Projekt refleksja
Mimo wszystko postanowiłam przeczytać książkę do końca, w nadziei, że znajdę jakieś inspiracje w części o zarządzaniu szkołą. Jakież było moje rozczarowanie, kiedy i tutaj nie znalazłam niczego nowego. Od dawna interesuję się zarządzaniem, fascynuje mnie podejście agile i koncepcja servant leadership. Z wielką ciekawością obserwuję powstawanie turkusowych organizacji. Czytam, słucham podcastów, rozmawiam z praktykami zarządzania 3.0.
Tak więc opowieść Oktawii o zarządzaniu szkołą, znów wydała mi się oczywista. Mimo to moje pytanie o sens czytania „Projektu zmiana” wyraźnie zmalało. Jego miejsce powoli zastępować zaczęła refleksja. Dlaczego zostałam przy tablicy? Dlaczego, poszukując nowych wyzwań, zmieniałam placówki, angażowałam się w projekty społeczne lub wymyślałam sobie kolejne odjechane szkolenia? Napisałam kilka koncepcji – szkół, domów kultury, ale nigdy nie zdecydowałam się na ich realizację. Cóż takiego sprawiło, że bliźniacze biografie potoczyły się nagle odmiennymi torami?
Po cholerę mi ta książka?
Przeczytałam „Projekt zmiana” w jeden wieczór. Jak zawsze podkreśliłam w tekście pewne myśli, zapisałam sobie trochę pytań i… wrzuciłam książkę na półkę. Dałam jej się trochę zakurzyć. Wróciłam do niej po 2 miesiącach, przeczytałam ponownie, zajrzałam do notatek. I pstyk! Zaskoczyło. Już wiem po cholerę mi ta książka.
Warsztatownik „Projekt zmiana. Od frustracji do satysfakcji z pracy w szkole” odsłonił przede mną obszary, których wolałabym nie dotykać. Postawił mnie twarzą w twarz z moimi ograniczeniami, ujawnił hamulce, które blokują dalszy rozwój. Oświetlił głęboko zakorzenione przekonania o własnych możliwościach. Zostaję pod wpływem „klątwy wiedzy” czyli przeświadczenia, że przecież to, co wiem, co robię jest dla ludzi oczywiste i nikogo to nie interesuje. Po lekturze tej książki zostaję z wieloma pytaniami. Zostaję z zaproszeniem do zmiany na bardzo głębokim, osobistym poziomie. Znałam ten obszar, ale dopiero „Projekt zmiana” otworzył mnie na tyle, by zająć się blokerami. Jak echo wróciły słowa Oktawii, które usłyszałam podczas naszego pierwszego kontaktu „na żywo” – Odwagi nam trzeba.
Podróż ku zmianie - mini recenzja
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że książka Oktawii Gorzeńskiej powinna zawitać do każdej nauczycielskiej biblioteczki. I absolutnie nie żałuję, że znalazła się również w mojej. Jest to publikacja przede wszystkim dla tych, którzy są na początku swojej drogi ku nowoczesnej edukacji. Historia autorki, jej doświadczenia i przywoływane przykłady pokazują, że model szkoły, do którego przywykliśmy, nie jest jedyny. Można inaczej. Można odnosić edukacyjne sukcesy bez opresyjnych metod lub zarządzać szkołą nie używając stylu autokratycznego.
Ścieżka refleksji, którą czytelnik przechodzi prowadzony przez autorkę, otwiera oczy i pozwala ocenić swoje działania z innej perspektywy. Umiejętność zatrzymania się w biegu i spojrzenia z lotu ptaka jest niezbędna na każdym etapie rozwoju. Dzięki niej nie popadamy w rutynę i uczymy się na swoich błędach. Obserwacja swojej pracy, analiza wyników, zadawanie sobie pytań sprawiają, że nasz warsztat metodyczny stale się rozwija, a lekcje stają się niepowtarzalną przygodą. Myślę, że część warsztatowa książki to doskonały materiał dla tych, którzy chcą nauczyć się edukacyjnej refleksji i zaobserwować, jakie ona przynosi efekty. Wraz ze zdobywaniem doświadczenia można wracać do pytań z książki i pogłębiać autoobserwację.
Mnie jak zawsze zaintrygowały metody i techniki pracy, opisane w książce. Nie znalazłam wprawdzie żądnej, której bym nie znała, ale bardzo doceniam różnorodność narzędzi przedstawionych przez Oktawię. Znajdziesz tam prawdziwe perełki, które, odpowiednio zastosowane, usprawnią twoją pracę.
Książka „Projekt zmiana” jest jak matrioszka. Możesz ją przeczytać po wierzchu i poznać postać autorki – aktywistki i eduzmieniaczki. Jeśli zajrzysz głębiej, znajdziesz metody i narzędzia pracy, które możesz zastosować bez zgłębiania filozofii przedstawionej w publikacji. Jednak im mocniej będziesz zaglądać w siebie, im więcej czasu poświęcisz autorefleksji, tym głębiej uda ci się dotrzeć. Nagrodą będzie zrozumienie sensu zmiany.
Jeśli czytaliście już książkę „Projekt zmiana”, napiszcie proszę, co ta lektura Wam dała? Czy zainspirowała Was do jakichś zmian? A może tak jak ja musieliście zajrzeć głębiej? Czekam na wasze komentarze 🙂
Dzięki Moniko, że się dzielisz swoją refleksją. Przeczytałam książkę i … odłożyłam. Jeszcze nic o niej nie napisałam, jeszcze kurzy się na mojej półce i czeka na to, by ją wziąć do ręki jeszcze raz. Z wielkim zainteresowaniem przeczytałam historię Oktawii i innych eduzmieniaczek, ćwiczenia pominęłam, ale widzę ich wartość. Po cholerę mi ta książka? Chcę zrozumieć jak to się dzieje, że zmiana się udaje, co trzeba zrobić, by ją skutecznie przeprowadzić. I oczywiście książka daje odpowiedzi, tylko cały problem w tym, że trzeba działać, a nie wiedzieć.
Dziękuję, że podzieliłaś się refleksją. Przeprowadzenie zmiany jest tak trudne, gdyż zależy od wielu zmiennych. W teorii to łatwe. W praktyce – łatwo wejść na minę. Dlatego warto mieć pod ręką książki, które pokazują różne spojrzenia na zmianę i dają przykłady z rozmaitych dziedzin.