Każdego roku we wrześniu 11 sekund decyduje o tym, jak będzie ci się pracowało przez kolejne 10 miesięcy. W 11 sekund twoja nowa klasa oszacuje dwa podstawowe czynniki: na ile jesteś sympatyczny i wiarygodny. Jeśli uczniowie cię polubią, będą odnosić się do ciebie przyjaźnie i z szacunkiem, otworzą się. Jeżeli uznają cię za wiarygodnego, zaufają twoim kompetencjom i intencjom. Nikogo nie trzeba przekonywać, że te dwa czynniki są kluczowe w edukacji. Co zatem zrobić, by nie zaprzepaścić swoich 11 sekund?
Uśmiech
Naukowcy z Princeton wykazali, że wystarczy 1/10 sekundy, abyśmy na podstawie wyglądu twarzy zadecydowali, czy obdarzamy kogoś zaufaniem. Wymienili oni kilka elementów budowy twarzy, które wpływają na zdobywanie zaufania. Ciekawe, ale nie mamy zbyt dużego wpływu na naszą fizjonomię. Warto za to popracować nad wyrazem twarzy. Uśmiech, łagodnie uniesione brwi, otwarte oczy sprawiają, że budzimy sympatię. Wchodząc do sali, nauczyciel musi się uśmiechnąć, spojrzeć na uczniów szeroko otwartymi oczami, powiedzieć coś miłego, np. miło mi was widzieć.
Dotyk
Temat coraz bardziej „śliski” w kontekście edukacyjnym. Jednak w kulturze dotyk pełni niezwykle ważną funkcję. Jest też istotnym elementem pierwszego wrażenia. Dlatego też warto wykorzystać go w szkole.
W 2017 roku internet obiegł filmik nauczyciela witającego się ze swoimi uczniami, z każdym w inny sposób. Padło wtedy pytanie, czy w polskiej szkole coś takiego jest możliwe. Nie wiem. Wiem jedno, że dotyk to doskonały sposób na pierwszy kontakt z klasą. Polecam Wam zacząć lekcje od…uścisku dłoni.
Warto przyjść na lekcję przed uczniami, tak, żeby tuż po dzwonku otworzyć drzwi sali od środka i zachować się, jak gospodarz. Przywitać wszystkich uśmiechem, a potem każdemu z osobna uścisnąć rękę i powiedzieć dzień dobry. Działa cuda.
Wygląd
Nie będę tutaj pisała o sprawach oczywistych typu higiena osobista i zadbane dłonie. Chciałam zwrócić uwagę na strój, który jest ważnym elementem pierwszego wrażenia. Przyjęło się, że na początek roku także my, nauczyciele ubieramy się bardziej galowo niż na co dzień. I tu pojawia się zagrożenie – nasz oficjalny wygląd, buty na obcasie, makijaż, mogą onieśmielać uczniów i powodować dystans. Owszem, czasem jest on potrzebny, ale musimy zdawać sobie sprawę z tego, że garnitur może zbudować mur między nami i uczniami.
Kiedyś jedna z moich koleżanek poprosiła mnie o poprowadzenie warsztatów teatralnych dla jej klasy, bo nie mogła znaleźć wspólnego języka z uczniami. Myślała, że ja będę pracowała z klasą, a ona poobserwuje. Uparłam się, żeby uczestniczyła w zajęciach, a że były to warsztaty mocno ruchowe – musiała zdjąć buty i biżuterię. Na koniec warsztatów, kiedy uczestnicy dzielili się swoimi wrażeniami, okazało się, że za dystans i problemy w dużej mierze odpowiedzialne były szpilki tej nauczycielki i duża, ciężka biżuteria. Te dwa rekwizyty wynosiły ją w oczach dzieci na jakieś niedostępne wyżyny i blokowały relacje.
Dystans do siebie
Pierwsza lekcja jest trudna nie tylko dla uczniów, ale i dla nas. Denerwujemy się, staramy się nie zapomnieć o żadnej ważnej informacji i trudno nam być po prostu sobą. Wiele lat temu moja mentorka w zawodzie nauczyciela sprzedała mi pewien patent na pierwszą lekcję. Zawsze zaczynała swoje zajęcia z nową klasą od opowiedzenia anegdotki ze swojego szkolnego życia. Tych historyjek miała naprawdę dużo i większość z nich wcale się jej nie przytrafiła, ale opowiadała je tak, że dzieciaki były święcie przekonane, że naprawdę ich polonistka do matury miała problem z zapisem słowa który, że utopiła zabytkowe pióro swojego dziadka w Wiśle itd. Chodziło o to, by pokazać uczniom, że jest człowiekiem, kimś niedoskonałym, kto także popełnia błędy, ma swoje pasje i przyzwyczajenia. I mimo że była bardzo surowym i wymagającym nauczycielem, dzieciaki ją kochały.
Ciekawość
Pierwszej lekcji wcale nie trzeba zaczynać od podania wymagań czy opracowania reguł gry. To oczywiście elementy ważne, ale o wiele ważniejsze jest rozbudzenie w uczniach ciekawości. Mogą temu służyć wspomniane wyżej anegdoty. Wystarczy, że urwiemy taką opowieść w najciekawszym miejscu i pozostawimy uczniom przestrzeń na własną pointę.
Innym trickiem jest wyszukanie ciekawostek ze swojej dziedziny, inspirujących pytań. Po co? A chociażby po to, żeby w ten kreatywny sposób przybliżyć uczniom, o czym będą się uczyli na lekcjach. Oto kilka przykładów:
1. Już na najbliższych lekcjach dowiecie się, która spółgłoska występuje w języku polskim najczęściej.
2. Czy wiecie, że obcokrajowcy mają największy problem z polskimi imionami? Na lekcji ze słowotwórstwa dowiecie się, dlaczego.
3. Na zajęciach będziemy czytać piękne wiersze, które wyszły spod pióra człowieka, który bał się…otwartej przestrzeni.
Przestrzeń
To kolejny element, który może pobudzić ciekawość i sprawić, że od początku zyskamy sobie sympatię uczniów. Bo czy trzeba pierwszą lekcję zaczynać w ławkach? Można wynieść wszystkie stoły i krzesła i cała salę wyłożyć materacami z sali gimnastycznej. Można zabrać uczniów do lasu na polanę albo do zaprzyjaźnionej biblioteki. Ważne jest, by nasz pomysł na przestrzeń był dla uczniów zaskoczeniem, by wywoływał pozytywne emocje. Mój znajomy zaczął kiedyś swoją pierwszą lekcję w nietypowy sposób. Po uroczystości w sali gimnastycznej wpuścił uczniów do całkowicie pustej sali i zostawił na chwilę samych, usprawiedliwiając się, że zapomniał jakichś papierów. Po tym, jak uczniowie poradzili sobie z pustą przestrzenią, rozpoznał, jakich ma ludzi w klasie i jakie role społeczne będą na siebie przejmowali. Przy okazji wymusił na uczniach kreatywne rozwiązania dotyczące problemu braku krzeseł.
Tych kilka prostych tricków pomaga nam rozpocząć pracę z nowymi klasami w sposób, który na pewno pozostawi po sobie pozytywne wrażenie. Warto dorzucić do tego kilka gier integracyjnych, które pozwolą lepiej poznać ludzi, z którymi pracować będziemy przez następny rok. O moich sposobach na integrację już w następnym wpisie.