You are currently viewing Lektura, która ma znaczenie

Lektura, która ma znaczenie

Lektury. Pewnie się boicie, że znów będzie o sporze stulecia między miłośnikami klasyki, a wyznawcami nowoczesności? Tym razem nie. Moje zdanie odnośnie kanonu się nie zmieniło i, jeśli chcecie je poznać, kliknijcie TUTAJ. Ten tekst chcę poświęcić lekturze, którą w tym roku zaproponowali mi… uczniowie. Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, a lekcje zachwyciły uczniów.

Lektura na sprzedaż

Na początku roku zaproponowałam uczniom wybory lekturowe. Każda osoba miała za zadanie wybrać sobie książkę, przeczytać ją i zaprezentować na forum klasy. Jednak nie chodziło o zwykłą prezentację, ale o zareklamowanie książki tak, aby wygrała w głosowaniu na lekturę obowiązkową dla wszystkich.  Uczniowie mogli wybierać pozycje z listy tekstów dodatkowych lub zaprezentować własne propozycje. I właśnie wśród takich własnych lektur znalazła się książka Katherine Marsh pt. „Chłopiec znikąd”.

Nie znałam tej pozycji i kiedy czytałam o niej w internecie, wydała mi się banalna. No ale cóż. Wybrali, trzeba przeczytać. Przypomniały mi się czasy, gdy o moich lekturach decydowali inni i powiem Wam, że nie było to komfortowe uczucie. Chcąc nie chcąc zabrałam się do czytania i… przepadłam. 

To było wczoraj...

Przede wszystkim lektura bardzo dotknęła moich emocji. Jej bohaterem jest Syryjczyk. Przed oczami stanęły mi wspomnienia z Syrii – jej piękne zabytki, cudowni, otwarci ludzie, pyszne jedzenie. Kiedy czytałam o Aleppo, szłam w pamięci jego ulicami, wdychałam zapachy przypraw na targu, czułam delikatność produkowanego tam mydła. Wróciłam do świata, którego już nie ma.

Odżyło we mnie także wspomnienie kraju zniszczonego wojną, historie ludzi, którzy musieli uciekać i przejść przez koszmar kryzysu uchodźczego. Przed oczami stanęło zdjęcie Aylana Kurdiego, które wstrząsnęło na moment światem. Ile to już lat? Czternaście?  

I wtedy media zaczęły znów trąbić o Syrii, o ucieczce Baszara al-Asada. I znów – sensacja minęła i zapadła cisza. Pomyślałam wtedy, że trzeba zrobić z lektury wybranej przez moich uczniów pożytek i wykorzystać ją do głębszej refleksji o świecie.

Jak zachwyca, skoro nie zachwyca?

Już pierwsze lekcje z lekturą, odkryły przede mną ciekawy obraz. Otóż okazało się, że książka wcale się uczniom nie podoba. Nawet ci, którzy na nią głosowali, czuli się rozczarowani. Ale jak? – myślałam. Przecież to wspaniała historia, osadzona w realiach współczesnego świata. Może i moi uczniowie nie pamiętają kryzysu 2015 roku, ale dopiero co mieliśmy doczynienia z falą uchodźców z Ukrainy, z kryzysem na granicy z Białorusią. Dlaczego ta historia ich nie rusza?

Powód okazał się prozaiczny. Moi uczniowie totalnie nie ogarnęli kontekstu i tła wydarzeń opisanych w książce. Coś tam słyszeli o problemach z uchodźcami, ale nikt im nie wytłumaczył, o co chodzi. Zaczęliśmy więc od przyglądania się przyczynom i skutkom migracji, polityce migracyjnej UE. Porozmawialiśmy o sytuacji w Syrii, o tym, jak doszło do wybuchu konfliktu, dlaczego tak trudno go rozwiązać i kim w ogóle jest ten al-Asad. Zbadaliśmy sytuację uchodźców w czasie kryzysu migracyjnego, obejrzeliśmy zdjęcia. I dopiero książka otworzyła się przed uczniami.

I znów przyszła do mnie refleksja o lekturach – tu nie ma znaczenia, czy zaproponujemy książki stare czy nowe. Najważniejsze jest, aby był czas na ich wspólne czytanie, tłumaczenie świata i słownictwa, refleksję nad życiem.

Lektura interdyscyplinarna

Książka Katherine Marsh daje ogromne możliwości pracy na zajęciach. Gdybym miała czas, poszłabym za nią dalej i głębiej, w tematy związane z odpowiedzialnością, w konteksty dotyczące tolerancji i znieczulicy świata wobec tragedii rozgrywających się na naszych oczach. Popracowałabym z uczniami na wierszach Szymborskiej i Brodskiego. I myślę, że byłoby z tego więcej pożytku niż z kolejnego tekstu Mickiewicza. 

Powiem Wam tylko, że na podstawie książki zrobiłam lekcje o przyjaźni. Nagle okazało się, że bohaterowie na pierwszy rzut oka zupełnie różni, są tak naprawdę bardzo podobni. Uczniowie zauważyli także to, że w ich relacji nie ma dawcy i biorcy. Obaj są sobie potrzebni. Pięknie podsumowała to moja uczennica, pisząc, że różnice nie mają znaczenia, kiedy jesteśmy po prostu ludźmi.

W ramach lekcji zrobiłam też zajęcia o stereotypach i mechanizmach radykalizacji. Przyjrzeliśmy się wypowiedziom postaci pod kątem faktów i opinii, zbadaliśmy emocje bohatera i odbyliśmy debatę o tym, czy mógł być on dobrym materiałem na terrorystę. Uczniowie wpadli w temat po uszy, a ja miałam nareszcie możliwość wykorzystania wiedzy ze wspaniałego kursu PRECOBIAS

Otwierać oczy

Lekturę Katherine Marsh czytałam z klasą 7. Komuś może się wydawać, że tematy były za trudne na ten wiek. Nic bardziej mylnego. Nasi uczniowie są ciekawi świata, ale często go nie rozumieją. Na co dzień są bombardowani tysiącami bodźców i informacji, a rzeczywistość wokół jest coraz bardziej złożona. Brakuje za to ludzi i okoliczności, które pomogłyby im tę złożoność poznać i zrozumieć. Dlatego takich zajęć poruszających współczesne problemy i pokazujących wzajemne zależności powinno być jak najwięcej. Polecam Wam książkę Katherine Marsh do pracy z uczniami. Warto.

lektur

Jeśli macie ochotę skorzystać ze scenariuszy i materiałów, które przygotowałam do lekcji z książką „Chłopiec znikąd”, zapraszam Was na ZŁOTY NAUCZYCIEL

Więcej informacji o książce znajdziecie na stronie WYDAWNICTWA WIDNOKRĄG

Będzie mi miło jeśli postawisz mi kawę 🙂 

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dodaj komentarz