Historia pewnej walizki
Walizka stała na biurku. Znacie te stare walizki. Zbierałam je jako rekwizyty… Włożyłam do niej słownik, który dostałam od uczniów, kilka zdjęć wiszących w sali. Tabliczka z napisem Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie zaśmiała mi się szyderczo w twarz, gdy lądowała w walizce. W odruchu sentymentu sięgnęłam po maskę, pamiątkę mojego dyplomu reżyserskiego i pokoleń uczniów, którym otworzyłam świat teatrem. Pogłaskałam zatrzymane w czasie odlewy twarzy tamtych dzieci. Ostatni raz rzuciłam okiem na piękny plakat Alka Jesteśmy utkani z naszych snów. Tyle pamiątek, chwil, emocji… Nie sposób ich ze sobą zabrać. Wszystkie walizki świata ich nie pomieszczą. Łzy.
Spojrzałam do walizki. I nagle zalała mnie fala realizmu. 21 lat pracy, trzy kierunki studiów, niezliczona ilość kursów, przeczytanych książek, doświadczenie, którym mogłabym obdzielić kilka osób. Dziesiątki projektów, nagradzanych przez zewnętrzne instytucje, kilka napisanych koncepcji rozwoju placówek edukacyjnych i kulturalnych, doświadczenie w szkoleniu dorosłych i zarzadzaniu zespołem… A ja wychodzę stąd ze słownikiem i tabliczką z cytatem? Jadę do swojego zadłużonego kredytem mieszkania, samochodem, który już dawno stał się pełnoletni? Przede mną urlop, a ja zastanawiam się, gdzie iść do pracy, bo nie stać mnie na wyjazd? W torebce pakiet prochów na uspokojenie i dawka selektywnego inhibitora wychwytu zwrotnego serotoniny? Ja pierdolę*.
*wylgaryzm w pełni uzasadniony
JaśnieNamPanujący Dzban
Powiem Wam, że podziwiam gościa. Naprawdę. Wcale nie jest oderwany od rzeczywistości. Nie jest także idiotą, jakby się to mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Chłopak ma tylko mocno na bakier z etyką i rozumieniem wartości, którymi pluje na lewo i prawo. Natomiast to, co robi z edukacją, to jest dobrze przemyślana strategia. Jej celem jest zniszczenie społeczeństwa obywatelskiego i wychowanie bezmyślnych proli, którzy dla pustych haseł rzuconych z góry dadzą się poćwiartować.
Cóż zatem robi JNP Dzban? Wprowadza pozorne zmiany, epatuje danymi liczbowymi, wskazuje winnych. Stosuje dwie podstawowe techniki manipulacji – argumentum ad numerum (pokazywanie wybiórczych liczb bez porównania ich do innych, tworzenie pozorów obiektywizmu, uniemożliwianie odbiorcy wyciągnięcia wniosków) oraz argumentum ad personam (dyskredytowanie przeciwników). Tak więc przeciętny Kowalski słyszy o bajońskich zarobkach nauczycieli. Czyta, że wszelkiemu złu edukacyjnemu winne są „lewackie związki zawodowe”. Dowiaduje się o tłumach młodych, wykształconych absolwentów studiów pedagogicznych, którzy walą drzwiami i oknami do szkół. Idylliczny obraz świata edukacyjnego pozwala obywatelowi wierzyć, iż jego dzieci i wnuki otrzymają od państwa porządne wykształcenie.
Mistrzowie pakują walizki
Świetlana wizja JNP Dzbana ma się nijak do rzeczywistości. Najlepsi, najbardziej kreatywni i odważni nauczyciele już w szkole nie pracują. Doskonale odnaleźli się na rynku pracy, bo ich wykształcenie i doświadczenie jest dla pracodawców cenne. Teraz odchodzą pasjonaci. Walizki pakują ludzie z wielkim doświadczeniem, nowatorskimi metodami pracy i otwartymi umysłami. Mury szkół publicznych opuszczają mistrzowie fachu, mentorzy. Odchodzą z edukacji w ogóle albo wykorzystują swoją bezcenną wiedzę w sektorze szkolnictwa niepublicznego. Trochę pisałam już o tym TUTAJ.
Kilka dni temu o spakowaniu swojej walizki poinformował m.in. Darek Martynowicz, Nauczyciel Roku 2022. Edukacja publiczna straciła wyjątkowego człowieka, mistrza, mentora i autorytet dla wielu nauczycieli w całej Polsce. To zadziwiające, z jaką łatwością my, społeczeństwo, godzimy się na to, że nasze dzieci będą pozbawione kontaktu z osobami, które rozumieją zmieniający się świat i potrafią przygotować do życia w nim. Tacy ludzie jak Darek powinni mieć stworzone jak najlepsze warunki pracy. To do nich powinni trafiać nowi adepci zawodu, by uczyć się, co to znaczy być nauczycielem. Tymczasem JNP Dzban i jemu podobni robią wszystko, by wyrugować ze szkół tych, którzy mają młodym ludziom najwięcej do zaoferowania.
Ze szkół nie odchodzą przypadkowi nauczyciele. To nie jest (jak twierdzi JNP Dzban) oczyszczanie zawodu z przypadkowych ludzi. Odchodzą pedagodzy najlepiej wykształceni. To specjaliści, którzy za swoją wiedzę na wolnym rynku dostaną na start pensję przynajmniej trzykrotnie większą. Odchodzą ludzie otwarci na zmiany, rozumiejący otaczającą nas rzeczywistość i reguły rządzące wolnym rynkiem. Swoje walizki pakują ci, którzy nie boją się wyjść z bezpiecznego kokonu Karty Nauczyciela. To ludzie bez kompleksów, znający swoją wartość i nie pozwalający na to, by nimi pomiatano.
Ci, którzy jeszcze zostają w edukacji publicznej, mają ku temu różne powody. Nie chcę nikogo oceniać. Faktem jest jednak to, że w szkołach ma miejsce selekcja negatywna. Na miejsce odchodzących specjalistów dyrektorzy zatrudniają często każdego, kto tylko chce podjąć pracę za te „godziwe pieniądze” i podwyżkę poniżej inflacji. O prawdziwym mistrzu przedmiotów matematycznych czy przyrodniczych od dawna można już tylko pomarzyć. Teraz wkraczamy w czasy, gdy ze świecą przyjdzie szukać specjalisty z każdej dziedziny edukacji.
Młodzi bez walizki
Jakiś czas temu JNP Dzban na antenie jednej z rozgłośni radiowych powiedział: Chcę, żeby zawód był zdecydowanie bardziej prestiżowy. Aby młodzi ludzie – zwłaszcza tuż po studiach lub kończący dziś studia – zaczęli myśleć o tym, że można zostać nauczycielem i można wykonywać w bardzo dobrych warunkach za godziwe wynagrodzenie swój zawód. Powiem tak: pobożne życzenie. W szkole, w której pracowałam, ostatni raz praktykantkę widzieliśmy w 2013 roku.
Młodzi, którzy nieopatrznie trafią do zawodu, uciekają z niego w podskokach. Nawet nie zabierają swojej walizki. No bo po co? Chwilę po Darku swoją decyzję o odejściu ze szkoły ogłosiła Ewa Czajka (moja była uczennica), autorka profilu Matma prosta i półprosta. Ewa, oprócz wrodzonego talentu pedagogicznego, ukończyła szkolenie i jest liderką programu Teach for Poland. To jedna z tych osób, o których marzy się JNP Dzbanowi – młoda, doskonale wykształcona matematyczka, pełna świeżego podejścia do nauczania i pasji. Jednak to także przedstawicielka młodego pokolenia. Pokolenia ludzi, którzy mówią, co myślą i nie będą poświęcać siebie w imię idei. To pokolenie, które ma ambitne cele i chce żyć na własnych zasadach.
Praca w szkole systemowej to milion innych rzeczy [niż uczniowie], które doprowadziły mnie do wszystkich ścian i granic fizycznych oraz psychicznych. A ja chyba wreszcie zrozumiałam, że tego nie zmienię. I to pisze młoda osoba, po roku pracy w szkole.
Wczoraj w kawiarni bezczelnie podsłuchiwałam rozmowę dwóch młodych mężczyzn, mniej więcej około 30. Obaj bo matematyczno- technicznych kierunkach studiów. Z rozmowy wynikało, że obaj nieźle ustawieni w życiu – stać ich na własne mieszkania w Warszawie, podróżują po świecie. W robocie zarządzają już własnymi zespołami projektowymi i mają otwartą ścieżkę awansu. I tak sobie pomyślałam, że trzeba być idiotą, by uwierzyć w to, że młodzi, dobrze wykształceni ludzie zdecydują się na pracę w szkole. Że wybiorą 3079 zł brutto, brak premii za sukcesy i skostniałą ścieżkę awansu, za która nie idą poważne pieniądze. Że będą sobie wypruwać flaki i realizować „inne statutowe zadania szkoły” za Bóg zapłać. Oczami wyobraźni zobaczyłam miny moich kawiarnianych sąsiadów, gdybym im taką „fuchę” zaproponowała… 😀
Dlaczego nauczyciele pakują walizki?
Od kilku miesięcy śledzę exodus z zawodu nauczyciela oraz komentarze medialne na ten temat. I znów mam wrażenie, że nie dotykamy sedna problemu. Wszędzie pisze się o dwóch powodach odchodzenia pedagogów ze szkół: niskie zarobki i działalność JNP Dzbana. Obie przyczyny są dość oczywiste. Jednak w edukacji nigdy nie było ani dobrych pensji, ani mądrych ministrów. Co więc pcha nas, pasjonatów zakochanych w swoim zawodzie do rzucenia wypowiedzeń na biurka dyrektorów?
Kiedy spojrzałam na swoje motywacje opuszczenia szkół, w których pracowałam, ani razu nie były to względy finansowe. Nie miał na to wpływu także JNP Dzban (wychodzę z założenia, że każdą bzdurę systemową da się obejść). Rok temu rzuciłam pracę dwóch szkołach – prywatnej i publicznej. W obu przypadkach z tego samego powodu – zachowania kadry zarządzającej. Teraz zrezygnowałam z pracy w LO, ze względu na stan zdrowia. Po prostu wiem, jak bardzo wyczerpująca jest praca polonisty w klasach 36 osobowych z batem nowej matury nad głową.
Idąc tropem własnych doświadczeń, postanowiłam spytać nauczycieli na grupie FB Nauczyciel zmienia zawód. Grupa wsparcia, co przesądziło o decyzji odejścia ze szkoły. Historie, które przeczytałam w odpowiedzi, po prostu mnie zmroziły. Po raz kolejny przekonałam się, że #szkołaodkuchni to pierdylion problemów, o których przeciętny człowiek nie ma pojęcia. A mieć powinien, bo mają one wpływ na to, co mamy najcenniejsze – nasze dzieci.
Myślę, że najwyższa pora, aby wyciągnąć trupa z szafy i zacząć głośno mówić o tym, co dzieje się w środowisku nauczycielskim. Nie może być tak, że w XXI w. w instytucji, która ma kształtować przyszłych obywateli, traktuje się ludzi jak niewolników. Nie może być tak, by ci, którzy mają być autorytetami młodych, byli poniżani i obrażani. Nic dziwnego, że pracujący latami w toksycznych środowiskach pedagodzy przenoszą destrukcyjne zachowania do klas. Nic dziwnego, że odreagowują frustrację. Nic dziwnego, że pakują walizki i odchodzą.
Mam nadzieję, że poniższa grafika przedstawiająca powody odejścia nauczycieli z zawodu powędruje w świat. Dotrze do przeciętnego Kowalskiego i obudzi choć minimalną refleksję.
„Swoje walizki pakują ci, którzy nie boją się wyjść z bezpiecznego kokonu Karty Nauczyciela”…Zostają Ci, którzy albo nie mają wiedzy i umiejętności, które mogłyby dać im sukces gdzie indziej… Albo ci, którzy ciągle jeszcze naiwnie wierzą, że jakoś to będzie i byle do wakacji. Albo tacy, którzy pracują po 30 lat, nie mają już sił na zmiany, a co ważniejsze kochają to co robią i zamierzają spakować swoją walizkę, gdy przyjdzie czas, ocierając łzę wzruszenia….
Moniko, wszystko co napisałaś jest prawdą. A że smutną prawdą wie każdy, komu na sercu leży „młodzieży chowanie”…
Dziękuję Marto. Tak jest, przyczyny zostanie czy odejścia są różne. Nie oceniam. Podziwiam tych, którzy mimo warunków niosą ten „krużganek”.
Serce mi pęka. 35 lat w zawodzie.
Przykro mi. To okropne, że stawia się nas przed takimi wyborami.
PRZECZYTAŁAM z przyjemnoscią. Smutnym jest szczególnie to,że rodzice choć swiatli, nie dostrzegają wartości życia ich dzieci w przyszłości.
Ja bym powiedziała, że to nie smutne. To przerażające. Łączenie faktów, wyciąganie wniosków to nie są mocne strony naszego społeczeństwa. Dziękuję, za Twoją perspektywę.
Smutny artykuł, ale rzeczowy, szczery i na czasie.
Dziękuję. Mam nadzieję, że chociaż tak mogę otworzyć ludziom trochę oczy…
Świetnie i celnie napisane. Zrobię to dyplomowanie, bo już niecały rok i … zobaczymy co dalej. Pozdrawiam serdecznie. Gratuluję odwagi i obiektywizmu.
Bardzo dziękuję. Miło mi czytać takie opinie. Trzymam kciuki za stopień awansu <3
Dobrze, że w końcu zaczyna się mówić o sytuacji nauczycieli w szkole. Nie tylko o decyzje MEN nam chodzi. Kadra zarządzająca powinna obowiązkowo przechodzić szkolenia z kompetencji miękkich.
Tu nawet nie chodzi o kompetencje miękkie. Tu chodzi o podstawową wiedzę z zakresu zarządzania, o weryfikację osób na stanowiska dyrektorskie. Niektórzy po prostu się do tego nie nadają. Dziękuję za komentarz.
Brawo, świetny tekst. Bardzo wielu dyrektorów zarządza po przez strach, bo mentalnie zatrzymali się 20 lat temu i jeszcze nie załapali, że sektor prywatny oferuje dużo lepsze zarobki i komfort pracy. Muszą wreszcie zrozumieć, że albo zaczną szanować nauczycieli albo sami będą musieli stanąć przy tablicy bo nie będzie miał kto uczyć. Niestety, obserwując co się dzieje, to obawiam się, że lepiej nie będzie i system stanie się całkowicie niewydolny.
Dziękuję za Twoją perspektywę i dobre słowo. Wydaje mi się, że tu nie tylko chodzi o mentalność. Znam inteligentnych i otwartych dyrektorów, którzy nie potrafią zbudować zespołu. Leży na łopatkach system kształcenia kadry kierowniczej w oświacie. Nie tworzy się liderów, tylko urzędników.
Jestem rodzicem dziecka z nauczaniem indywidualnym. Jestem też nauczycielem, który spakował walizkę po 5 latach pracy w szkole. Wszystko, o czym napisałaś to prawda i z tego, co widzę nie będzie ani na jotę lepiej… Smutne to, a w perspektywie napawa lękiem o przyszłe pokolenia i edukację w ogóle. Prawdziwe stają się słowa M. Twain’a : nie pozwól szkole stanąć na drodze twojej edukacji.. Pozdrawiam.
Dziękuję Ci za Twoją perspektywę. Dla mnie ta perspektywa dalekosiężna jest mocno przerażająca. Piszę #szkołęodkuchni, bo może w ten sposób uda się choć trochę otworzyć ludziom oczy. Pozdrowienia.