You are currently viewing Nie wiem, że wiem

Nie wiem, że wiem

Plaga 'nie wiem'

Nie wiem. To zdanie doprowadza mnie do szewskiej pasji zawsze, gdy zaczynam uczyć nową grupę. Po prostu mam na nie postępującą alergię. I tu dochodzimy do miejsca, na które czekali wszyscy hejterzy. Bo co to za nauczyciel, którego wnerwia niewiedza uczniów? Idź ty babo lepiej do warzywniaka, a nie dzieci uczyć…  W pierwszym odruchu pomyślałabym tak samo, jednak sprawa jest dużo bardziej skomplikowana. 

Generalnie sformułowanie 'nie wiem’ jest dość proste znaczeniowo. Gdy go używamy, rozumiemy, że ktoś po prostu nie posiada wiedzy na dany temat. Kiedy jednak to zdanie pada w klasie, w odpowiedzi na pytanie nauczyciela – jego zakres semantyczny nieprawdopodobnie się rozszerza. 'Nie wiem’ może być użyte w swoim pierwotnym znaczeniu, ale częściej pojawia się jako zasłona dymna, która pozwala pytanemu uniknąć wysiłku. Tak więc 'nie wiem’ może być synonimem takich wyrażeń jak: nudzi mi się, nie chce mi się, nie mam motywacji, nie będę z tobą gadać, daj mi spokój, odwal się i wielu innych. Myślę, że na ten temat mogłaby powstać niezłych rozmiarów praca naukowa.

Jak wiecie (albo i nie) zdarza mi się pomagać nauczycielom od strony metodycznej. Konsultuję różne problemy pedagogiczne, obserwuję zajęcia i widzę, co nauczyciele robią z takim 'nie wiem’, które pada w toku lekcji.  Zgodnie z powiedzeniem są dwie szkoły, otwocka i falenicka.  Jedni udzielają odpowiedzi za ucznia, drudzy przenoszą pytanie na inną osobę, najczęściej tę, która przeważnie zna odpowiedź. A pytany ma święty spokój. W obu przypadkach przegrywają rozdanie, gdyż dali się zwieść słownikowemu znaczeniu 'nie wiem’. Nie myślcie sobie, że ja  nigdy nie dałam się wpuścić w kanał.  'Nie wiem’ jest podstępne.

Nie wiem - drugie dno

Zjawisko  to zaczęło mnie zastanawiać, gdy  zauważyłam, że odpowiedź 'nie wiem’ pojawia się szybciej, niż przeciętna jednostka jest w stanie zdekodować pytanie i sprawdzić swoje zasoby. Po prostu leci z automatu. W ramach mojego zamiłowania do eksperymentu kilka razy sprawdziłam, czy uczeń w ogóle usłyszał pytanie. Okazywało się, że  nawet nie skupił się  na jego treści, gdyż z założenia wiedział, jakiej udzieli odpowiedzi.  Dlaczego?

To 'nie wiem’ zdecydowanie ma drugie dno. Często jest to wyuczona bezradność. Uczniowie w jakiś sposób karani za błędne odpowiedzi, tacy z brakiem pewności siebie lub po prostu nieśmiali unikają w ten sposób trudnych dla siebie sytuacji. 'Nie wiem’ jest unikiem, który zapewnia status quo i względne poczucie kontroli nad sytuacją.  W innych przypadkach pełni ono funkcję usprawiedliwienia lub kamuflażu dla niechęci do podejmowania wysiłku. Uczniowie wiedzą, że nauczyciel, słysząc 'nie wiem’, da im spokój i dalej będą mogli zajmować się swoimi sprawami.  

nie wiem

Co zrobić z nie wiem?

Jeśli chcemy, żeby nie wiem nie zatruwało naszych zajęć, przede wszystkim musimy zadbać o dobrą atmosferę i poczucie bezpieczeństwa. Uczniowie powinni zobaczyć, że nie oceniamy ich wypowiedzi, a błędy traktujemy jako etap zdobywania wiedzy. To chyba najważniejsze. Sposobów wytrącania uczniów z automatycznego „nie wiem” jest mnóstwo. Nie można tutaj jednak podać instrukcji, jak to robić. Każdy zespół jest inny, a pod konkretnym 'nie wiem’ może kryć się coś zupełnie nieprzewidywalnego. 

Ja swoim uczniom na początku współpracy mówię, że na moich lekcjach nie ma 'nie wiem’, że trzeba chociaż podjąć próbę odpowiedzi. Ten sposób w połączeniu z brakiem oceny wypowiedzi i otwartością na różne perspektywy i poglądy uczniów, sprawdza się dość dobrze. Nie wiem powoli wraca do swojego pierwotnego znaczenia.

Jeśli chcę użyć mocniejszego narzędzia, mówię uczniowi, że nie pytałam go, czy wie, ale jakie ma zdanie na dany temat. Pierwsza część tego zdania najczęściej powoduje zatrzymanie i zdziwienie, że 'nie wiem’ nie zadziałało. Dodane po chwili wyjaśnienie i prośba o podzielenie się swoim zdaniem, najczęściej rozbraja automatyczne 'nie wiem’. 

Trzeci mój sposób to stwierdzenie: „OK. nie wiesz, ale co z tym zrobisz?” I tutaj dość często pojawia się refleksja, że przecież można poszukać odpowiedzi w książce, w zeszycie, w internecie, spytać kolegi. Takie pokazanie, że brak wiedzy to nie koniec świata, bardzo otwiera uczniów i sprawia, że po pewnym czasie zaczynają do swojej odpowiedzi dodawać jedno słowo – jeszcze. Jeszcze nie wiem’

W każdej grupie są oczywiście osoby,  dla których 'nie wiem’ pozostaje wygodną wymówką. Podobnie jak 'nie rozumiem’. Wtedy najczęściej dopytuję, czego dokładnie nie wiesz/ nie rozumiesz? Jeśli te dwa zdania występują w formie usprawiedliwienia braku chęci do podejmowania wysiłku, uczeń najczęściej odpowiada ogólnikami i nie potrafi sprecyzować zakresu swojej niewiedzy. To taki trik na rozpoznanie, czy ktoś rzeczywiście czegoś  nie  zrozumiał, czy też nie chciało mu się pochylić nad problemem i szuka usprawiedliwienia. 

Zacznij od 'nie wiem'

Obserwacja i próba zrozumienia, co kryje się za automatycznym 'nie wiem’ to szansa, aby pracować z uczniami nad różnymi lękami, otwierać ich na aktywność poznawczą, uczyć narzędzi, dzięki którym będą mogli się rozwijać. To także wyjściowa do oswajania błędów i pokazania, że bez nich nie ma postępu. Dlatego, gdy usłyszysz od ucznia 'nie wiem’, zatrzymaj się i zapytaj go, co może ze swoją niewiedzą zrobić. 

Dodaj komentarz